and the Oscar goes to…
Z całą nieskromnością na jaką mnie stać – nikt tak nie buduje napięcia jak ja :p 3 miesiące oczekiwania… krytycy i fani tonący w domysłach, któż okaże się the Best of the Best… bukmacherzy przyjmujący zakłady na triumfatora tego zaszczytnego rankingu (ponoć można zgarnąć niezłą sumkę)… i oto jest! Ostatnia odsłona ujawniająca tajemnicę, która spędzała wszystkim sen z powiek…
W ramach przypomnienia: miejsca od 10 do 5 możecie sprawdzić w Części Pierwszej i Drugiej niniejszego TOP-u. Pojawiły się w nim takie wybitne osobowości jak Tim Burton, Nolan czy de Palma. Już sama obecność w mym rankingu jest niewątpliwym zaszczytem dla tych Panów, niemniej wiadomo, iż oni na pewno go nie wygrają. Byli blisko, ale niewystarczająco. A kto zajął „najgorsze” miejsce, tuż za podium? Kurtyna w górę…
4. Steven Spielberg [średnia 8,8]
Jurassic Park
– [8/10] film Bardzo Dobry
Lista Schindlera
– [9/10] film Rewelacyjny
Amistad
– [8/10] film Bardzo Dobry
Szeregowiec Ryan
– [10/10] Arcydzieło
Indiana Jones i Ostatnia Krucjata
– [9/10] film Rewelacyjny
Gdyby spytać przeciętnego Janusza o reżysera z Polski, odpowie: Wajda. Ten sam statystyczny pożeracz kinowego popcornu na pytanie o reżysera z Hollywood w 9/10 przypadkach rzeknie: Steven Spielberg. I jakkolwiek banalnie to nie brzmi – samo w sobie już ukazuje, jak wielką IKONĄ jest ów reżyser, który na przestrzeni lat stał się wręcz synonimem tego fachu za wielką wodą. I wiadomo, jak to jest z tymi ikonami – cholernie łatwo mogą spieprzyć swoją legendę. Ale w tym konkretnym przypadku aż sam jestem zdziwiony gdyż… Obejrzałem dokładnie 19 filmów tego reżysera i żaden nie dostał noty niższej niż 6/10 (czyli każdy w mym odczuciu był co najmniej niezły). To już samo mówi wiele. Niemniej zaznaczam, że bardzo szanuje twórczość Pana Spielberga, ale ze wskazaniem na te trochę starsze produkcje. Dla porównania, z tych nowszych taki „Most Szpiegów”, czy ostatni, czwarty „Indiana Jones” nieszczególnie mi przypadły do gustu (aczkolwiek dalej na pewno są warte obejrzenia). I tu wychodzi kolejna rzecz, której nie można Spielbergowi odmówić – wiele jego filmów stało się kultowymi, kanonicznymi i wręcz legendarnymi. Pierwszy „Jurassic Park ” i „Indiana Jones i Ostatnia krucjata” (chyba moja ulubiona część… pewnie ze względu na Connery’ego) – komukolwiek trzeba tłumaczyć jak nowatorskie i przełomowe były to filmy, gdy się pojawiły? Nadały zupełnie nowe definicje i standardy kina przygodowego. A przecież mówiąc o kultowych nie można tu pominąć jeszcze choćby „E.T”, „Szczęki”, czy wiele innych. Ale ja celowo i trochę przekornie wyróżniłem tutaj jeszcze „Amistad”. Film myślę o wiele miej głośny, jednak wciąż świetny, łączący w sobie dramat z ważnym tematem niewolnictwa. I teraz czas na absolutną perłę. „Szeregowiec Ryan” to jeden z najlepszych filmów ever jakie dane mi było zobaczyć. Scena lądowania w Normandii jest po prostu PRZEGENIALNA, a każda jedna postać w tym filmie kapitalnie rozpisana i ukazana. Na koniec „Lista Schindlera”, która tylko potwierdza, jak wybitne spojrzenie posiada Spielberg do ukazywania wojny.
Było blisko podium Panie S. Naprawdę blisko. Ale jednak na miejscu nr 3 uplasował się…
3. Quentin Tarantino [średnia 8,6]
Bękarty Wojny
– [8/10] film Bardzo Dobry
Wściekłe Psy
– [9/10] film Rewelacyjny
Nienawistna Ósemka
– [8/10] film Bardzo Dobry
Pulp Fiction
– [10/10] Arcydzieło
Cztery Pokoje
– [8/10] film Bardzo Dobry
Dla wielu pewnie szok i niedowierzanie, bo byli gotowi stawiać domy, że to murowany faworyt u mnie na wygranie całego zestawienia. A tu nie…
Jakby spojrzeć na suche liczby, to nawet i średnia jest tutaj niższa niż u Spielberga. Jednak, tak jak żaden film Spielberga nie dostał u mnie oceny poniżej 6, tak żaden Tarantino nie dostał poniżej 7/10. Wymowne? I zaznaczam, że celowo nie brałem tutaj pod uwagę „Sin City”, które jest absolutnie genialnym filmem (10/10), niemniej traktuje je jako wielką kooperację wielu twórców, gdzie Quentin był tylko jednym z kilku (ale i tak działa to oczywiście na jego korzyść). No ale przejdźmy do konkretów. Tarantino można uwielbiać, albo szczerze nienawidzić (pewnie nie trudno się domyśleć, że bliżej mi do tych pierwszych). To właśnie ten typ reżysera, powodujący skrajne odczucia. Ale niewątpliwie jest przy tym jednym z najbardziej charakterystycznych twórców naszych czasów (coś jak powiedzmy Burton) – oglądasz film i od razu wiesz, że to Tarantino. Siłą jego produkcji od zawsze były autorskie scenariusze i genialne (w moim odczuciu) dialogi. Do tego dbałość o szczegóły w scenografii i obrazie. I to w sumie w całości podsumowuje całą piątkę filmów, jakie tu wyróżniłem. A przy okazji też chciałem podkreślić, na jak wiele różnych gatunków Tarantino przelewa swoje wizje. Mamy tu typowe kino gangsterskie: „Pulp Fiction” i jego poprzednika „Wściekłe Psy”, western „Nienawistna Ósemka” (a jest przecież też i „Django”), czy kino wojenne w postaci „Bękartów Wojny”. Na koniec „Cztery Pokoje” – czyli świetna zabawa konwencją, czasem i miejscem akcji.
2. David Fincher [średnia 8,8]
Obcy 3
– [8/10] film Bardzo Dobry
Siedem
– [10/10] Arcydzieło
Gra
– [8/10] film Bardzo Dobry
Fight Club
– [10/10] Arcydzieło
Zaginiona Dziewczyna
– [8/10] film Bardzo Dobry
Srebrny medal dla reżysera, którego filmy jak mało kogo potrafiły mnie zaskoczyć i na długo wbić się do głowy. Fincher kreci mało. Jakby uśrednić, to wyjdzie jakoś jeden film na 3-4 lata. Niewątpliwie miało to znaczenie dla faktu, że widziałem praktycznie wszystkie jego produkcje. Wyjątkiem jest „Social Network”, do którego jakoś nie mogę się zabrać (może wychodzi tutaj moja wrodzona awersja do Facebook’a?) i serial „House of Cards” (Fincher jest jednym z reżyserów) , który nie mam wątpliwości, że jest świetny (świadczą o tym choćby liczne opinie i nagrody), ale po prostu chwilowo unikam seriali w moim życiu. Cała reszta, począwszy od debiutu w 1992r. z „Obcym 3”, aż po „Zaginioną Dziewczynę” sprzed 3ch lat, tylko potwierdza klasę reżysera. „Obcy 3” był ważnym wkładem do całej serii (reszta filmów powstała już później zakrawa o kpinę z widza). Fincher nie tylko utrzymał klimat sagi, ale jeszcze dorzucił swój charakterystyczny stempel, który stanie się później wizytówką jego produkcji. O „Zaginioną Dziewczynę” cholernie się bałem, bo miałem duże oczekiwania. Na szczęście niepotrzebnie. Było w niej dokładnie to czego widz oczekuje od tego reżysera. Surowa prawda ukazana na ekranie, często z bezceremonialną przemocą. I przede wszystkim ze zwrotami akcji, zaskoczeniami dla oglądającego, któremu długo wydaje się, że wie co ogląda, dopóki nie przyjdzie czas na sceny z rozwiązaniem. I dokładnie takie kultowe sceny mamy w „Fight Club”, „Siedem” i „Grze”. Każdy film inny, z innymi (świetnie zarysowanymi) bohaterami. A jednak każdy z wyjątkowym poczuciem mroku i napięcia. „Fight Club” i „Siedem” to bezsprzecznie ścisły top moim ulubionych filmów (podobnie jak wcześniej wspomniane tutaj „Pulp Fiction” i „Szeregowiec Ryana”).
No dobra… nagrody pocieszenia rozdane. Czas na „truskawkę na torcie”… and the Oscar goes to…
1. Martin Scorsese [średnia 9,0]
Wyspa Tajemnic
– [9/10] film Rewelacyjny
Taksówkarz
– [9/10] film Rewelacyjny
Zakazane Imperium
– [8/10] film Bardzo Dobry
Chłopcy z Ferajny
– [10/10] Arcydzieło
Infiltracja
– [9/10] film Rewelacyjny
Patrząc na te wyróżnione tytuły chyba nie ma sensu nawet udawać, że jest inaczej… kino gangsterskie obok dramatu i filmów wojennych to mój ulubiony gatunek – winny wysoki sądzie. A Scorsese odnajduje się w tym gatunku jak mało kto. Zacznę może od serialu „Zakazane Imperium” – jeden z nielicznych, na który zdecydowałem się poświęcić czas i który wciągnąłem od A do Z. Martin jest tutaj oczywiście jednym z kliku twórców, jednak całą produkcja jest po wieloma względami tak unikalna (klimat, scenografia, postacie, nawiązania historyczne…), że nie miałem wątpliwości, że należy ją wyróżnić. „Chłopcy z Ferajny” to klasyka gatunku, z wieloma niezapomnianymi momentami. A „Taksówkarz” to już KLASYKA KINA ŚWIATOWEGO. Kilka kultowych scen i tekstów na stałe weszło do świadomości widzów i całej masowej kultury. Natomiast „Infiltracja” (która jest tak naprawdę amerykańskim odpowiednikiem pierwowzoru z Hongkongu: „Infernal Affairs”) i „Wyspa Tajemnic” to dowody, że Scorsese nie utknął mentalnie w Austro-Węgrzech, tylko potrafi sobie radzić także z produkcjami bardziej współczesnymi, dla coraz bardziej wymagających widzów. Całości obrazu dorobku reżysera dopełnią jeszcze takie tytuły jak choćby „Wściekły Byk”, „Kasyno” czy „Ostatnie Kuszenie Chrystusa” – filmy znajdujące się w każdym kanonie klasyki kina, a których nie wyróżniłem tutaj tylko z czysto subiektywnych powodów.
PS. Nie widziałem jeszcze „Milczenia”, które zebrało dość skrajne recenzje… jak się w końcu odważę, to albo utwierdzę się w przekonaniu, że nr 1 to słuszny wybór, albo będzie trzeba przerobić cały ranking :p
No i wygląda na to, że to by było na tyle. Sporo liter wyszło, ale po pierwsze dawno nie pisałem, a po drugie aż 4 persony się tu znalazły i każdej trzeba było poświęcić parę słów.
Wielu z Was pewnie będzie oburzonych po tym co tutaj przeczyta i rzuci na mnie wszelkie możliwe klątwy. Kilku udało się nawet trafić parę nazwisk, które ostatecznie załapały się do czołówki. Niemniej im głośniej mnie skrzyczycie – tym lepiej :p dyskusja zawsze w cenie 😉 Mam w głowie jeszcze klika pomysłów na artykuły dot. reżyserów, więc może tam się znajdą pominięci…
Myślę więc, że to nie ostatni ranking i tego typu formuła, jakie tutaj zamieszczam. Oby tylko starczyło czasu, by robić to częściej.
PEACE i Wesołych.
Spielberg zdecydowanie za nisko, a Tarantino za wysoko. Zestawienie do poprawki:p A tak na serio, to wychodzi na to, że sporo filmów mam do nadrobienia…
Mati… Jakoś udało ci się nie spi***olić tego rankingu :P, co biorąc pod uwagę, że zostały ostatnie 4 miejsca, stanowi nie lada wyczyn. Kolejności na podium nie będę się czepiał, bo wiem, że łatwo nie miałeś.
Noooo. Niech Ci będzie.
Ale robienie TOP 10 w tak rozległym grobie artystów to nie jest bezpieczna zagrywka.
Lubię życie na krawędzi… xD