Jestem Mordercą (2016)

A jesteś tego pewien?

Pomyliłem się… nie jakoś bardzo, ale jednak… Jeszcze przed obejrzeniem filmu byłem przekonany, że wiem o czym jest. Było o nim dość głośno już przed samą premierą, więc siłą rzeczy pewne hasła, skróty fabuły itp. przewijały się we wszystkich mediach. Wszędzie mniej więcej to samo, co tylko utwierdzało w przekonaniu, że wiadomo co będzie głównym wątkiem. Jak już wspomniałem – pomyliłem się.

„Wampir z Zagłębia” – chyba mniej lub więcej, ale jednak każdemu coś to hasło mówi. Głośna sprawa, która co jakiś czas pojawia się/jest przywoływana do dziś. A to przy okazji jakiś rocznic, a to dla porównania z innymi podobnymi przypadkami, czy po prostu kiedy tylko będzie wygodnie się do niej odnieść, by pobudzić odpowiednio wyobraźnię. Seryjny morderca, śmierć wielu kobiet, powszechny strach i panika społeczeństwa, bezradna policja i wreszcie aresztowanie – właśnie to wydawałoby się, będzie esencją tego filmu. Ale jednak nie… no ale po kolei…

Witamy w 1977 roku. Kwitnie wspaniała i owocna współpraca Polski Ludowej ze wschodnim partnerem. Kraj rozwija się w zawrotnym tempie, a media dumnie ogłaszają iż jesteśmy już ósmą potęgą gospodarczą świata… W takich realiach na dzień dobry witam nas reżyser – Maciej Pieprzyca. I to wita na bogato (o ile to określenie w ogóle pasuje do tamtych czasów). Wita obrazem barwnym, na wskroś przesiąkniętym klimatem minionego ustroju i perfekcyjną wręcz dbałością o wszelkie detale. Osobiście jestem za młody – urodziłem się dosłownie w samej końcówce PRLu (Bron In The PRL), ale coś czuję, że wielu trochę starszym osobom widzącym te obrazy, gdzieś tam z tyłu może się i nawet łezka zakręcić (a już na pewno pojawi się jakiś spontaniczny uśmiech). I za to wszystko, już na wstępie wielki ukłon w stronę reżysera. Za ten świetny klimat minionych lat (podawany często na wesoło, z przymrużeniem oka), za te wszystkie szczegóły i szczególiki, które pozwalają widzowi niesamowicie się wczuć.

Czyli realia akcji już znamy i wiemy, że są niesamowicie autentyczne. No właśnie, ale co z samą akcją? Ano to, że już od startu ma bardzo szybkie tempo. Szczerze mówiąc, nie wiem czy czasem trochę nie za szybkie. Pierwsze kadry i już morderstwo. Już jesteśmy wrzuceni w scenę działań policji przy zwłokach kobiety (z założenia jest to punkt zaczepny dla całej dalszej fabuły). Chwilę później poznajemy głównego bohatera i rolę jaką ma odegrać w całej tej historii. Za moment siedzimy z nim przy wódce i słuchamy wątpliwości, co do zadania jakiego ma się podjąć (chyba nikogo nie zdziwi, że jest to schwytanie mordercy), a nim zdąży polać na drugą nóżkę, już widzimy jak kompletuje swój zespół dochodzeniowy. Oczywiście nieco tu przesadzam, niemniej w pierwszych minutach naprawdę dużo się dzieję. Rwany montaż przeskakujący szybko ze scen do sceny jeszcze tylko dodatkowo dodaje dynamiki. I w ten sposób po niecałych 30 minutach  jesteśmy już po aresztowaniu domniemanego wampira. Po niecałej 1/3 filmu… e? O.o No i tutaj jakby coś mi zaczęło nie grać. Przecież to miał być film o seryjnym mordercy. O całej  tamtej głośnej sprawie. O całej otoczce, ludzkim strachu. Mieli go ścigać, tropić, więc spodziewałem się, że złapią go jakoś pod koniec… no ale jak już wspomniałem na samym początku – pomyliłem się.

To nie jest film o Wampirze z Zagłębia. A na pewno nie przede wszystkim. To nie jest główny wątek. Tak samo nie jest nim śledztwo, czy rozprawa sądowa. To, na przestrzeni całego filmu, są tylko realia, w których porusza się główny bohater – stróż prawa Janusz Jasiński i siłą rzeczy też i sam Wampir. Bo to jest tak naprawdę film o tym, jak człowiek może/chce/potrafi się zmienić. Jak potrafi przewartościowywać swoje życie w zależności od sytuacji, w jakiej się znajduje. W reszcie o tym, jak daleko jest w stanie się posunąć, by tylko osiągnąć to na czym mu zależy. I taką właśnie drogę przechodzimy zarówno z naszym głównym bohaterem (przede wszystkim z nim), jak i samym oskarżonym (to nieco w drugiej kolejności).

Milicjant Janusz Jasiński złapał domniemanego Wampira. Już mniejsza o metody, o dochodzenie itp. – złapał i koniec. A co za tym idzie – pojawiły się pewne gratyfikacje. Jego życie zmienia się na lepsze. Ale zmienia się również i on. Od początku pokazywany jako wzorowy ojciec i mąż nagle przejawia zachowania, które świadczą, że jednak  nie jest taki krystaliczny. Na początku nie mamy wątpliwości, że ma zasady i ideały. A tu nagle zaczyna te zasady naginać. Pojawiają się wątpliwości, czy schwytano odpowiednią osobę. Wątpliwości ma też sam Jasiński. Jednak za każdym razem, kiedy ma wybierać i jest okazja by w bardziej stanowczy sposób zamanifestować swoje rozterki, uświadamia sobie, że będzie to kosztem jego własnego interesu/wygody. I jakoś wtedy decyzja wydaje się dziwnie prosta i zawsze jest taka sama. A jedna decyzja pociąga za sobą kolejne. Nasz bohater brnie  dalej i dalej w swoich działaniach pokazując, że tak naprawdę chyba nie cofnie się już przed niczym, idąc dalej w  zaparte. Zdradzić przyjaciela? Dajcie mi tylko chwilę. Okłamać żonę? Spoko, tylko kupie wpierw jakiś prezent dla niepoznaki. I tak dalej i dalej, prosto w ślepy zaułek.

No i dla równowagi Wiesław Kalicki – nasz wampir. On też jest w swego rodzaju potrzasku. Niby nic szczególnego nie mówi, niby do niczego się nie przyznaje, a jednak czuje, że nic nie może i na nic nie ma wpływu. Zaczyna więc kalkulować. Szukać rozwiązań i kompromisów, na które jeszcze teoretycznie przed chwilą nigdy by nie przystał. Próbuje swego rodzaju  targowania, licytacji, by zadbać o dzieci, czy wreszcie spróbować ocalić własne życie. W międzyczasie między nim a Jasińskim zaczyna się wytwarzać dość nietypowa więź. Nie działa to na zasadzie ofiary i oprawcy, czy czegoś na wzór syndromu sztokholmskiego. To jakaś przedziwna mieszanka przyjaźni, współczucia z domieszką manipulacji i  chyba nawet szczerego, wzajemnego zrozumienia. Przedziwna relacja… ale na ekranie, w  wykonaniu tych aktorów – bardzo autentyczna.

No to skoro już o aktorach… Mirek Haniszewski, jako główna postać  wypada autentycznie – a to w sumie najważniejsze. Miał zdecydowanie najwięcej czasu ekranowego dla siebie i najwięcej do zagrania. W moim odczuciu nie skradł jednak tego filmu. Ma momenty bardzo dobre, ale w kilku sytuacjach dało się chyba dać jeszcze coś więcej. Dla porównania, Jakubika jest sporo w tym filmie mniej. Jednak do jego posępnej, cichej (to zagubione spojrzenie, oczy mówiące „nie rozumiem…”), czy momentami mrocznej postaci, też nie można się przyczepiać. Trochę chyba szkoda, że na przestrzeni całego filmu, nie dostał więcej możliwości do pokazania się (choćby w kwestii samych tekstów/dialogów – ja wiem, że to taka postać, ale jednak…), bo czuję, że byłoby jeszcze lepiej. Drugi plan też bardzo fajnie. Adamczyk – jako przełożony Jasińskiego dawał się lubić w wersji przyjacielskiego kompana do wódki, jak i w razie potrzeby pokazywał twarz stanowczego sukinsyna. Żona Kalickiego (tutaj nawet bardzo duży plus dla Kuleszy, za tę w sumie niedużą, ale ważną dla filmu rolę śląskiej baby), czy najlepszy kumpel Janusza – też nie ma się czego przyczepić. Całościowo aktorsko jest naprawdę dobrze.

Przez moment miałem wahania co do oceny, bo całościowo nie ma większych kwestii, do których można by się przyczepić. To jeden z najlepszych polskich filmów, które ostatnio widziałem (nie wspomniałem jeszcze o świetnej, mocnej jednej z ostatnich scen w garażu). Myślę, że MUST WATCH dla każdego, co dawno pogrzebał polską kinematografię, lub po prostu z wiarą czekał na solidna produkcję PL. Gdyby jeszcze chociaż z raz więcej ten film mnie porządnie zaskoczył, albo któraś z ról wybiła się ponad solidnie/dobrze na bardzo dobrze/świetnie, to myślę, że z czystym sumieniem dałbym jeden punkt więcej, a tak ostatecznie:

– [7/10] film Dobry

(choć czuję, że przy 8/10 też nie miałbym problemów ze spokojnym snem)

Jeszcze tak na koniec, gdyby ktoś chciał dopełnić sobie obraz całej tej historii, polecam dokument o takim samym tytule, jak nasz fabularny film: https://www.youtube.com/watch?v=DA5SPLzck1o&t=1408s (nie zgadniecie, kto go wyreżyserował 😉 ).

Liczba komentarzy dla wpisu “Jestem Mordercą (2016)”: 7

  1. Tupie nogami by obejrzeć ten film niczym Trynkiewicz pod przedszkolem.
    Udało Ci się mnie porządnie nakręcić.
    Jedyne mocne polskie kino jakie pamiętam do Symetria i Plac Zbawiciela- eh… stare czasy…

  2. I didn’t go to university http://fatmomtube.in.net/ fat mom tube However, there are ways to get around the tax. For instance, two parents could give up to $56,000 to a child and the child’s spouse by making four separate gifts of $14,000. „The easiest way to accomplish this is to write four individual checks,” List says. „If one parent writes a check for $28,000, then the two parents have to file a gift tax return and agree to split the gift.” If parents want to gift more than $56,000, they could choose to file a gift tax return and count that money toward the lifetime exclusion of $5.25 million per gift giver.

  3. I can’t hear you very well http://al4a.fun/al4avideos/ al4a com In addition, some of the declines in seasonal hiring may be due to an increase in work from regular workers. Target announced that it would allow permanent employees to take on extra hours during the holiday season, lessening the need for extra holiday clerks. Walmart, likewise, announced that it is transitioning 35,000 temporary workers to part-time status and 35,000 more from part-time to full-time.

  4. What part of do you come from? http://egotastic.in.net/ egotasticallstars.com Marvell had asked the judge to declare a mistrial, amongother post-trial requests. It argued Carnegie Mellon’s lawyermade improper, misleading and prejudicial comments duringclosing arguments that „inflamed” the jury.

  5. How many would you like? http://al4a.fun/al4avideos/ a4a.com
    Moves to tighten the rules followed a 2011 scandal involving France’s now defunct Poly Implant Prothese (PIP), which for up to a decade made substandard breast implants with industrial-grade silicone that were used by hundreds of thousands of women around the world.

  6. Another year http://egotastic.in.net/ egotasticallstars
    Goldman Sachs analysts raised the price target on thecompany’s stock to $329 from $298, saying that investors areunderappreciating the long-term growth potential of company’seye drug Eylea, particularly for the treatment of vision lossdue to diabetes.

Odpowiedz na „AmbroseAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.