Odliczanie do godziny zero
Dokładnie o godz. 2.00 czasu polskiego, w nocy z niedzieli na poniedziałek (5.03.2018) odbędzie się ceremonia rozdania nagród w konkursie popularności Amerykańskiej Akademii Filmowej (gdzieniegdzie zwana rozdaniem Oscarów). Czasu więc niewiele, a ja ubzdurałem sobie, że zdążę jeszcze umieścić moje małe, subiektywne podsumowanie.
W przypływie szaleństwa uznałem, że skrobnę parę zdań o każdym z filmów, który dostał jakąś nominację, a który dane mi było obejrzeć (mniej więcej jakieś 70% z produkcji nominowanych w najważniejszych kategoriach). Plan straceńczy i nie postawiłby złamanego grosza na jego powodzenie. Ale, że Polak kombinować potrafi, dlatego rozbiję całość na kilka części i ile uda mi się opublikować, tyle moje (i tych kilku osób, co tu zaglądają). Na pierwszy ogień biorę więc filmy najważniejsze i z szansami na najbardziej prestiżowe statuetki.
Nominacje [5]:
– Najlepszy Film
– Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy
– w dalszej kolejności: Charakteryzacja i Fryzury; Scenografia; Kostiumy; Zdjęcia
Film od początku do końca o Churchillu i dla Churchilla Garego Oldmana, Może kojarzycie taki zeszłoroczny obraz, jak „Jackie” – to jedno z moich pierwszych skojarzeń po obejrzeniu „Czasu Mroku”. W „Jackie” mieliśmy historię i całą produkcję poświęconą (a w sumie, to można było odnieść wrażenie, że i cały świat się w okół niej kręci) postaci Jackie Kennedy odgrywanej przez Natalie Portman. I bardzo podobnie jest z tegorocznym kandydatem oscarowym. Może sam film nie jest aż tak bardzo przegięty, jak przytoczony tutaj zeszłoroczny poprzednik (serio, tam to chyba nie było ani jednej sceny, w której nie pojawiłaby się Jackie i tak w ogóle, to parę słów o nim możecie znaleźć w moim starym tekście: TUTAJ), bo próbuje jednak opowiedzieć nieco bardziej uniwersalną (a już na pewno istotniejszą w dziejach świata) historię. Niemniej i on boryka się z bardzo istotnymi problemami – mianowicie może być ciężki w odbiorze dla osób nieobeznanych w realiach ukazanego świata (II Wojna Światowa i jej istotne wydarzenia/postacie) oraz cierpi na brak sensownych kreacji drugoplanowych. Na ekranie jest Churchill i niemal tylko on. Obserwujemy go dokładnie, każdy szczegół zachowania, poznajemy „od kuchni” jego życie i problemy z jakimi się mierzył. Poznajemy też klimat i nastroje tamtych czasów – jak dla mnie oddane bardzo solidnie. Do tego jest też kilka momentów, które mogą poruszyć i wciągnąć widza. Ale czy taki mix nierównego scenariusza, niezłej wizji reżyserskiej i wybijającej się jednej kreacji aktorskiej może zdobyć laur najlepszego filmu roku? Ni cholery. A czy da Oldmanowi w końcu Oscara, którego aktor od dawna nie może się doczekać? Na petryliard procent. Oldman jest Churchillem w najdrobniejszym nawet detalu. Ta rola była dla niego. Cały film (jak już wspomniałem) jest dla niego. I co jeszcze ważne – charakteryzacja jest perfekcyjna. I to są wg mnie 2 statuetki, które ten film zgarnie: dla Najlepszego Aktora Pierwszoplanogowe i za Charakteryzacje i Fryzury. Do walki z Oldmanem zapewne stanie Daniel Day-Lewis („Nić Widmo”), ale on już swoje nagrody w życiu zgarnął (a wiadomo jak działa Akademia) i myślę, że jeszcze Timothée Chalamet („Tamte Dni, Tamte Noce”) – tutaj dla odmiany chłopak ma jeszcze dużo czasu na nagrody. Sam film można całościowo dość krótko podsumować, jako produkcję typowo oscarową. Koniec końców, mimo kilku mankamentów dość udaną w mojej ocenie.
– [7/10] film Dobry
Nominacje [2]:
– Najlepszy Film
– Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa
Jakaś kurwa kpina… I mówię to prawie z tak samo dużym zażenowaniem, jak i bólem serca. Spójrzmy na twórców: Spielberg (reżyser), Meryl Streep, Tom Hanks i… i kurwa kpina. Film jest totalnie wyprany z jakichkolwiek emocji. Próbuje pozować na trzymający w napięciu dramat ze śledztwem dziennikarskim (coś jak „Spotlight” sprzed 2ch lat), a wychodzi mu to jak Rydzykowi tłumaczenie skąd ma nowe fury. Główni aktorzy grają na totalnym autopilocie. Klepią kwestie, a myślami pewnie byli już przy kolacji z rodziną. Streep dostała nominację tradycyjnie z urzędu – no bo wiecie, to jest Meryl Streep i musi dalej szlifować ten swój rekord w nominacjach oscarowych, by nikomu nie udało się go pobić przez najbliższe 500 lat. No i na koniec kierownik tego całego kabaretu – z całym szacunkiem do Spielberga (którego umieściłem wysoko na mojej liście TOP 10 Reżyserów), ni cholery nie umie robić tego typu filmów. Jest geniuszem kina wojennego („List Schindlera”, „Szeregowiec Ryan”) i przygodowego (serie o Indianie Jones i Jurassic Park), ale kryminały w klimacie dramatu to totalnie nie jego bajka. Jak w ogóle można było pokazać tę historię w tak archaiczny sposób licząc, (chyba) że tylko aktorzy swoją grą oddadzą całą dramaturgię (?). W całym filmie są może ze 2 sceny z pomysłem, które przykuwają uwagę. Do tego początek jest tak chaotyczny, że przez pierwszą część seansu nie mogłem się połapać kto jest kim w tej całej lawinie rzucanych nazwisk. Jeszcze wychodząc z kina nasłuchałem się w przejściu zachwytów innych ludzi na tym truchłem, jak to nie zajebiście wypada na tle reszty konkurencji do Oscarów. No myślałem, że poprzegryzam im tętnice. Dobrze, że nie byłem sam i miał mnie kto trzymać. Izolatka się należy, a nie Oscary! I tak naciągnąłem ocenę, za te nieliczne momenty i próbę ukazania w sumie istotnych, dawnych realiów polityczno-społecznych.
– [4/10] film Ujdzie
Kształt Wody/The Shape of Water
Nominacje [13]:
– Najlepszy Film
– Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa
– Najlepszy Reżyser
– Najlepszy Aktor Drugoplanowy i Aktorka Drugoplanowa
– Najlepszy Scenariusz Oryginalny
– w dalszej kolejności: Muzyka Oryginalna; Scenografia; Kostiumy; Zdjęcia; Dźwięk; Montaż; Montaż Dźwięku
Tegoroczny rekordzista pod względem nominacji. Baśń dla dorosłych w realiach Zimnej Wojny. A skoro baśń, to poziom niewiary u widza musi być zawieszony dość wysoko. I kiedy spełnimy ten jeden warunek, to na tym filmie można się na prawdę dobrze bawić. Jest zgrabnie i sensownie zbalansowany. To od początku do końca reżyserska wizja Guillermo del Toro – speca od filmów z wszelkiego rodzaju potworami. Udało mu się połączyć na ekranie kilka gatunków filmowych, bo poza wspomnianymi motywami baśniowymi, mamy tu także elementy lekko horrorowe, thrillerowe, czy rodem z romansu. I ta koncepcja plus wykonanie stawia del Toro wysoko w rywalizacji pośród reżyserów. W moim odczuciu to wystarczy. Będzie Oscar za najlepszą reżyserię. W ogóle pierwsze moje skojarzenie co do tego filmu, to inna produkcja tego samego reżysera – „Labirynt Fauna” z 2006r. Tam też był wyjątkowy pomysł i klimat. Wtedy świat ludzki przenikał się z fantastyczny i tutaj jest podobnie. Wtedy Oscara nie udało się zdobyć (była nominacja dla całego filmu, nie dla reżysera), teraz myślę już się uda. Co do dalszych statuetek… Sally Hawkins jest mocną kandydatką do nagrody za pierwszoplanową rolę żeńską, aczkolwiek myślę, że inna rola ją przebija. Niemniej jej kreacja niemej sprzątaczki wdającej się w bliską relację z morskim potworem(?) vel. humanoidalnym stworem (??) na pewno zasługuje na podziw. Męska rola drugoplanowa była bez szału, więc wykluczam ją w przedbiegach, za to żeńska była serio spoko. Ale to dlatego, że Octavia Spencer jet zawsze spoko i jej kreacje do każdego filmu wprowadzają wiele humoru i ciepła. Fajnie jakby statuetkę dostała, ale ma mocną rywalkę, z którą raczej przegra. A czy wreszcie sam film jako produkcja zasługuje na najważniejszego Oscara? Na pewno wypada znacznie lepiej, niż wspomniana wyżej dwójka i będzie się liczył. Ale w końcowym rozrachunku w mojej opinii jednak nie wygra (a dlaczego, przeczytacie za chwilę poniżej). Na koniec jeszcze wzmianka na temat scenariusza oryginalnego – tutaj będzie mocnym kandydatem, a i o muzyce mówi się też wiele dobrego. Oscary w tych dwóch kategoriach są jak najbardziej w zasięgu.
– [7/10] film Dobry
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
Nominacje [7]:
– Najlepszy Film
– Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa
– Najlepszy Aktor Drugoplanowy (x2)
– Najlepszy Scenariusz Oryginalny
– w dalszej kolejności: Muzyka Oryginalna; Montaż
Na koniec tego, konkretnego tekstu film z którym miałem chyba największy problem przy ocenie. A to dlatego, że pomógł mi coś sobie uświadomić. Mianowicie to, że stałem się bardzo krytyczny i wymagający w kwestii kinematografii. Z jednej strony to dobrze, bo powinniśmy wymagać od twórców więcej i więcej, zwłaszcza w czasach, gdy mamy tak szeroki wybór produkcji i możliwość porównywania ich ze sobą. Ale z drugiej prowadzi to do trochę niebezpiecznej sytuacji, że poprzeczkę wymagań stawiamy na tyle wysoko, że tak na prawdę sami nie wiemy co film musiałby zaoferować, by te wymagania spełnić. I wracając do konkretnego przypadku tego filmu, początkowo zastanawiałem się, czy przyznać mu 7, czy 8/10. A potem do mnie dotarło, że przecież dawno już nie widziałem tak dobrej produkcji, pozbawionej niemal słabych scen, ze świetnie przemyślanym scenariuszem i prawdziwymi postaciami z krwi i kości. Opamiętałem się więc i po wzięciu głębokiego oddechu pierwszy raz od „Whiplasha” z 2014r. przyznałem filmowi 9/10. I niech samo w sobie będzie to już swego rodzaju rekomendacją. W moim odczuciu „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” otrzymają Oscara 2018 za najlepszy film. Głównie z tych powodów, które wymieniłem powyżej, czyli za praktycznie brak słabych elementów. Scenariusz, dialogi, klimat – wszystko w punkt. Nieco może przegięty momentami ten klimat, ale śmiało można uwierzyć, że takie małomiasteczkowe realia, w których obywatele bez skrępowania wojują z policją, faktyczne mają miejsce. Realia prawdziwe, bo prawdziwi są bohaterowie, a to zawsze jest dużą zasługą aktorów. I odzwierciedla to też licznik nominacji w tych kategoriach. Frances McDormand zagrała genialną rolę życia i nie mam żadnych wątpliwości, że to ona zgarnie statuetkę za pierwszoplanową rolę żeńską (stąd pisałem, że Sally Hawkins raczej nie ma szans w tej rywalizacji). Idąc dalej, aż dwóch aktorów z tego filmu dostało nominacje za role męskie drugoplanowe. Woody Harrelson jest świetny i jego postać jest chyba moją ulubioną w całym tym filmie. Niestety dla niego Sam Rockwell jest GENIALNY w swej roli niezbyt bystrego, stróża prawa z prowincji. I szczerze się zdziwię, jeśli kto inny, a nie on odbierze nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego. Nt. muzyki i montażu daruję sobie dywagację, bo tutaj może być spora loteria. Co się zaś tyczy scenariusza, na pewno będzie się liczył w walce. Wszystko zależy, czy akademia postanowi docenić wielogatunkowy i bardziej bajkowy skrypt do „Kształtu Wody”, czy równie wielogatunkowy, lecz bardziej przyziemny i bezpardonowy odpowiednik „Trzech billboardów”. Koniec końców w przypadku tego filmu stawiam i tak na 3 Oscary z grona tych najważniejszych.
– [9/10] film Rewelacyjny
Tyle ode mnie na ten moment. Zostały niemal równo 24h do ceremonii. Na samą niedzielę planuję jeszcze zajrzeć do kina może na „Lady Bird”, albo „I, Tonya”. Postaram się więc umieścić o nich wzmiankę w drugiej części tej rozkminy. A jak coś przyćpam (np. strzelę wywar z 3ch Liptonów), to może nawet i będą łącznie 3 teksty, więc…
TO BE CONTINUED…
Pierwszy!!!!11111
Surowy jesteś dla tej Czwartej władzy. Ale fakt spodziewałam się czegoś więcej.Ale zachęciłeś mnie teraz do dwóch filmów