Filmy z Pokerem w Tle

Gdy na ekranie pojawiają się karty…

Zróbmy to! Jako (lekko) uzależniony poczuwam się w obowiązku dokonać przeglądu produkcji wszelkich, w których poker odgrywał większą, bądź mniejszą, ale wciąż znaczącą rolę.

Oczywiście będę się tutaj odnosił tylko i wyłącznie do filmów, które dane mi było zobaczyć w całości na własne oczy. Wydaje mi się, że w tym temacie mam na koncie wszystkie co ważniejsze pozycje… Niemniej, jeśli ktoś uzna, że coś przeoczyłem – będę wdzięczny za każdą sugestię i z przyjemnością nadrobię braki. Na wstępie jeszcze, tak dla porządku: do skróconych (jak przy każdym u mnie tego typu zbiorczym wpisie) analiz poszczególnych filmów dorzucę coś a propos zawartego w nich aspektu pokerowego i podsumuję wszystko całościowo. Ocena będzie więc czymś na wzór wypadkowej…

 

Casino Royale (2006)

Na start może film, który statystycznie powinien być najbardziej rozpoznawalną marką. A to dlatego, że mówimy tu o kolejnej odsłonie przygód nieśmiertelnego Agenta 007. A tak naprawdę o samych jego początkach, gdyż w „Casino Royale” obserwujemy prolog „kariery” Jamesa Bonda. Dokładnie tak samo, jak i ma to miejsce w pierwowzorze książkowym Iana Fleminga z 1953r. Ciekawostką jest, że powieść ta była ekranizowana aż trzykrotnie, jednak poprzednie dwie wersje to wpierw krótka produkcja na potrzeby TV, a później świadoma parodia tematu, więc bez wyrzutu je pominę (no i nie ukrywam też, że po prostu ich nie widziałem :p). Co więc z tym pokerem? Przeciwnikiem Bonda jest tutaj bankier terrorystów, z zamiłowania pokerzysta, który traci sporo kasy i musi jakoś ją odzyskać. Zostaje więc zorganizowany turniej pokerowy (typowy Texas Hold’em), na którym ów badboy ma nadzieję się odegrać. Nie ma jednak lekko i do rywalizacji staje z nim nasz główny bohater w służbie jej królewskiej mości. Samego turnieju, a co za tym idzie pokera i rozdań jest tutaj stosunkowo dużo i jest to pokazane w przystępny, zrozumiały nawet dla nieobeznanego widza sposób. Pomijam fakt, jak niewiarygodne jest finałowe rozdanie (że on się w ogóle tam pchał z takimi kartami?!), no ale wiadomo – to na potrzeby filmu i książki. 😉 Sama produkcja broni się też z czysto filmowego pkt. widzenia. Realizacja jest dobra, scenariusza opartego na książce też nikt nie schrzanił. No i aktorzy dają radę. Daniel Craig uniósł ciężar swojego pierwszego filmu w roli Bonda, Eva Green jest spoko, a i Mads Mikkelsen daje radę jako czarny charakter. Ogólnie i całościowo film jak najbardziej na plus.

– [7/10] film Dobry

 

Maverick (1994)

Wcześniej piałem o najbardziej rozpoznawalnej marce, a teraz mamy do czynienia chyba z najbardziej rozpoznawalnym filmem, jako takim, w tym zestawieniu (ktokolwiek go nie widział?). Maverick to już klasyka telewizyjna. Nie ma chyba stacji, która choć raz nie emitowałaby tego filmu na swojej antenie. A przyczyna jest prosta – jest on powszechnie lubiany i świetnie się go ogląda. Mówimy w końcu o filmie przygodowo-komediowym w realiach westernu. A jak dziki zachód to i saloony, a jak saloony to i karty. A gdzie karty tam i karciarze, a wśród nich nasz główny bohater grany przez Mela Gibsona. Tytułowy Maverick to spec od klasycznego pokera dobieranego (5 kart na ręce i jedna tura wymiany). I taka odmiana tej gry rządzi też w finałowym turnieju, do którego zmierza akcja całej historii (oczywiście finał też jest spektakularny). Film ogląda się przyjemnie i mimo, że osią fabuły są tu głównie karty, to jest to tylko jeden z wielu wątków (obok romansu, pieniędzy, koneksji rodzinnych itp.). Finalnie udało się zachować sensowny balans pomiędzy elementami komediowymi, przygodowymi, jak i samymi pokerowymi. Znane twarze na ekranie (w tym Jodie Foster) tylko podbijają jeszcze końcowy efekt. Po prostu dobra, klasyczna rozrywka i fajnie, że sporo w niej pokera w przystępnej wersji. Nie ukrywam, że mam sentyment…

– [7/10] film Dobry

 

Gra o Wszystko/Molly’s Game (2017)

Film najnowszy ze wszystkich tu obecnych i tak naprawdę bodziec, przez który zakiełkował we mnie pomysł na ten tekst. Siedząc w kinie właśnie na tym seansie, pomyślałem sobie, że fajnie by było zebrać do kupy w jednym miejscu wszystkie produkcje, gdzie pojawia się poker i zestawić je ze sobą. No dobra, a co się dzieje w samym filmie? Jest to historia zekranizowana głównie na podstawie autobiografii Molly Bloom – nazwanej niegdyś przez media „księżniczką pokera”. Określenie to przyległo do naszej bohaterki po tym, jak szeroko rozniosło się, iż długie lata organizowała prywatne partie pokerowa dla najmożniejszych w NY i LA. Na przestrzeni całego filmu poznajemy jej „karierę”, od wczesnych lat dziecięcych, gdzie to sport miał być jej przyszłością, aż do problemów z prawem spowodowanych jej późniejszą działalnością. Obserwujemy skąd wziął się w jej życiu poker i choć sama kart nie tykała, widziała w nim szansę na swoją lepszą przyszłość. Paradoksalnie samego pokera jest w tym filmie stosunkowo niewiele, choć to on był katalizatorem do najistotniejszych wydarzeń. Ten film to przede wszystkim obraz silnej kobiety, walczącej o swoje (głównie swoją pozycję życiową). Karty koniec końców są tu tylko dodatkiem. Przyprawą do dania głównego. Widzimy wprawdzie kilka ciekawych partii i samych mechanizmów Hold’ema, jednak nie przebijają się one na tyle wyraźnie, by uznać je za istotne dla filmu. Same zasady rozgrywki są tu też wytłumaczone strasznie naprędce, co może być problemem dla nieobeznanego w temacie widza (choć warto odnotować i docenić próbę twórców). Co do samej fabuły i bohaterów – jest ok. Trochę w stylu „Wilka z Wall Street”, tylko w wersji kobiecej. Nie sprawił, że wyskoczyłem z kapci, jednak doceniam wiele jego aspektów. No i doczekał się nominacji do Oscara w kategorii Najlepszy Scenariusz Adoptowany (stawka jest mocna, ale ma szansę powalczyć). Całościowo więc film uznaję za dobry.

– [7/10] film Dobry

 

Cincinnati Kid (1965)

Idąc dalej tropem „naj” – czas na produkcję najstarszą. Minęło ponad pół wieku, a „Cincinnati Kid” dalej w niektórych kręgach uchodzi za jeden z najlepszych filmów pokerowych ever. Mówimy tutaj o latach 70tyh, a wtedy królowa odmiana 5 Card Stud – każdy gracz dostaje na starcie 2 karty, jedną odkrytą i jedną widoczną tylko dla siebie. Na drodze 3ch kolejnych licytacji, graczom będącym ciągle w grze dodawane jest po jednej, kolejnej odkrytej karcie co licytację. W ten sposób przed ostatecznym rozstrzygnięciem wszyscy gracze pozostający wciąż w grze mają po 5 kart: 4 odkryte i widoczne dla każdego + jedna zakryta. Czyli jak w każdym niemal pokerze – wygrywa ten, kto ma silniejszy układ ze (w tym wypadku tylko swoich) 5 kart. I na takich rozgrywkach upływa czas ekranowy długiego dość turnieju finałowego (z kolejnym wręcz nieprawdopodobnym ostatnim rozdaniem – a jakże!). Mamy tu do czynienia z klasycznym pojedynkiem: młody pretendent vs stary mistrz. Wcześniej obserwujemy losy i podglądamy codzienne życie ów pretendenta. Dla mnie film ten niestety trochę się już postarzał. Zwłaszcza te wątki relacji międzyludzkich… Niemniej dalej na pewno jest warty obejrzenia, choćby dla klimatu i sprawdzenia, jak kiedyś się grało.

– [6/10] film Niezły

 

Pokerzyści/Shade (2003)

Karty dają tu początek wszystkim wydarzeniom, kończą je i… niestety nie są w stanie dostatecznie mocno wyciągnąć samego filmu. Podejście do tematu jest tutaj zupełnie inne niż we wszystkich poprzednio wspominanych tytułach. Mianowicie mamy do czynienia z oszustami (serio, chyba wszyscy tam oszukują), którym zależy tylko na zarabianiu pieniędzy i przy okazji ogrywaniu się wzajemnie. Widzimy więc, jak w magiczny sposób karty się podmieniają i z dwójki potrafi zrobić się As. Sam pomysł nie jest zły. Powoduje tylko, że napięcia i emocji przy samej grze jest tyle, co na grzybobraniu, bo koniec końców i tak wszystko kończy się jakimś przekrętem. I mimo, że na przestrzeni całego filmu obserwujemy łącznie chyba ze 3 odmiany rozgrywek pokerowych – w praktyce niewiele to zmienia. Całość traktuję więc, jako kino typowo sensacyjno-kryminalne. Które momentami serio daje radę (zwłaszcza jak zauważymy, że produkcja ma już 15 lat). Jest tam parę znanych twarzy, na czele z Sylvestrem Stallone i Jamie Foxxem. Dużo pieniędzy, trochę strzelaniny. Seans lekki, do odhaczenia przed snem.

– [6/10] film Niezły

 

Wielki Szu (1982)

Polski rodzynek w tym zestawieniu. Klasyka naszego rodzimego kina, z kultową rolą Jana Nowickiego. Film nieco podobny do wyżej wspomnianych „Pokerzystów”. Jest tutaj dużo kart, ale przede wszystkim znowu obserwujemy liczne pojedynki oszustów vel karciarzy, prześcigających się w rozmaitych sztuczkach i kantach. Siłą rzeczy emocji pokerowych znów jest więc bardzo niewiele (a poker sam tutaj to klasyczny, pięciokartowy dobierany). Niemniej film, to jednak ciekawy obraz tamtych czasów. Ciężko mi go w pełni obiektywnie ocenić, gdyż tak porządnie, od A do Z obejrzałem go dopiero stosunkowo niedawno. A perspektywa tych wszystkich lat zapewne robi też swoje… Dla starszego pokolenia bez wątpienia jest on o wiele istotniejszy, a co za tym idzie – lepszy. Ale mimo lat, klimatowi produkcji nic nie można zarzucić, a i fabuła trzyma solidny poziom. Plus trzeba wspierać polskie podwórko, szanować klasykę, więc i ocena solidna.

– [7/10] film Dobry

 

Hazardziści/Rounders (1998).

Wśród zarówno amatorskich, jak i zawodowych graczy film zapewne najszerzej komentowany i jeden z tych z kanonu Must Watch. Urósł do takiej rangi kultowego w środowisku, że jego główny aktor – Matt Damon, jest powszechnie zapraszany na wszelkie turnieje pokazowe Holem’a (PRZYKŁAD). Skoro już przy obsadzie – partnerują mu świetni Ed Norton i John Malkovich. Więc aktorsko jest naprawdę dobrze. No ale przede wszystkim klimat produkcji w punkt oddaje realia samej gry. Film, który w końcu udanie próbuje pokazać, że przy stole liczą się umiejętności. Wtedy kiedy trzeba skupia się na samej grze i graczach. Ich ruchach i przemyśleniach. Właśnie mija 20 lat od powstania, a od tego czasu żadnej innej produkcji nie udało się znacząco zbliżyć do poziomu „Hazardzistów”. Plus motywacja i psychologia postaci stoi tutaj na naprawdę wysokim poziomie. Podążamy za głównym bohaterem, widząc jego liczne rozterki. Jak ciężko wyrzec się tego kim się jest, co się lubi, w czym się jest dobrym… a balansowanie na krawędzi między prawdą a kłamstwem, między szczęściem swoim a bliskich nie może trwać w nieskończoność.

– [8/10] film Bardzo Dobry

 

Pokerowy Blef/Lucky You (2007)

W obsadzie świetne nazwiska: Eric Bana, Drew Barrymore i Robert Duvall. Do tego na ekranie pojawiają się prawdziwi, zawodowi gracze , jak Daniel Negreanu czy Johny Chan. A sam film… no niestety jest bardzo nierówny. Dopóki akcja skupia się na pokerze (ponownie typowy Texas Hold’em) – jest naprawdę nieźle. Partie są ciekawe i pokazane w przejrzysty sposób. Dodatkowo mamy w filmie ukazany dość istotny moment: czas, kiedy to na turniejach pokerowych pojawiły się kamery, pozwalające telewidzom podglądać karty graczy. To wypada spoko. Sam turniej finały też daje radę. Niestety trochę kuleje scenariusz w warstwie relacji międzyludzkich. Ponownie mamy tu motyw rywalizacji stary mistrz vs młody pretendent, z tym, że jeszcze dodatkowo podbudowany relacjami rodzinnymi (pojedynek ojca z synem). Trochę to niedopracowane i nawet tak genialny aktor jak Duvall (ojciec) i niezły Bana (syn) nie wyciągnęli z tego za wiele. No ale kiedy damy trochę fory tym wszystkim wątkom pobocznym (romans, nałóg, relacje rodzinne) i docenimy solidny poziom samego motywu pokerowego, wyjdzie nam koniec końców produkcja, którą każdy fan kart powinien obejrzeć.

– [7/10] film Dobry

 

Deal (2008)

Kończąc wątek „naj” (a i zarazem całe to zestawienie) czas na film… najbardziej rozczarowujący. Teoretycznie miał wszystko, by wybić się tutaj ponad resztę. Od początku do końca cała fabuła podporządkowana jest tylko i wyłącznie Holdem’owi. Mamy młodego ucznia fachu karcianego i starego mistrza przekazującego mu swoje umiejętności. Niby mamy obserwować cały ten proces nauki, rozwoju itp. młodego, ale w praktyce w ogóle go nie ma. Jest parę scen, gdzie pada kilka ogólnych pokerowych mądrości i tyle. I mamy uwierzyć na słowo, że koleś ze sceny na scenę staje się lepszy. Same partie są też tak beznadziejnie pokazane, że aż sam musiałem robić pauzy, by zrozumieć, co się niby na stole zadziało. A główny aktor to już w ogóle jakaś kpina. Taki z niego skupiony pokerzysta przy stole, jak z Macierewicza Święty Mikołaj. Profanacja roli (serio, dałem kolesiowi 1/10 na filmwebie za ten „występ”). Całość próbuje ratować jakoś Burt Raynolds vel „Mistrz Kierownicy”, ale widać, że już mu się trochę nie chce. Film momentami pozwala poczuć klimat większego grania i tylko to sprawia, że jest jako tako do strawienia. Niemniej, jeśli ktokolwiek zaczął przygodę z pokerem w kinie od tej produkcji – to szczere współczucia.

– [4/10] film Ujdzie

 

Cholera, chyba wyszedł mi najdłuższy (kolejne „naj”) tekst w historii tej strony… No ale chciałem wyczerpać ten temat w całości i niczego nie pominąć. Stąd aż 9 filmów przemielonych. Gdybym miał z nich jakieś polecić komuś, kto chce obejrzeć pokera na ekranie w sensowny sposób, to na pewno sugerowałbym zacząć od „Casino Royal”, jako produkcji z nienachlaną ilością kart, a i przy okazji wieloma motywami ściśle rozrywkowymi. W dalszej kolejności koniecznie „Hazardziści”, jako wciąż powszechnie uznawana najmocniejsza pozycja, sprawnie ukazująca graczy i sam mechanizm gry, a na koniec „Pokerowy Blef’, by poczuć klimat typowej, dużej turniejowej rywalizacji.

Liczba komentarzy dla wpisu “Filmy z Pokerem w Tle”: 4

  1. W czasach kiedy ludzie nie czytają opisów na tinderze Mati postanowił potraktować kijem krytyki i marchewką pochwały aż dziewięć tytułów. Niestety nie napisał kto zabił WS, ale przynajmniej przypomniał mi o Roundersach, których nie widziałem dobrych naście lat. Dzięki ziomuś(!), razem z „klubem monologu wyderki” dajemy Ci mocne 6/10 za tą recenzję!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.